Dlaczego? A no, dlatego, że:
- Jako dzieci siedzieliśmy w samochodach bez pasów bezpieczeństwa, poduszek powietrznych, nasze łóżeczka pomalowane były farbami o krzykliwych kolorach, pełnymi kadmu i ołowiu, że o rozpuszczalnikach nie wspomnę...
 - buteleczki, z lekarstwami i innymi (nie)bezpiecznymi chemikaliami z "Wyborowa" na czele, dały się przeciecz bez trudu otworzyć, a ciekawość to wszak cecha dzieci i młodzieży, prawda?
 - drzwi i szafki w kuchni i łazience były stałym niebezpieczeństwem dla każdego z nas, zwłaszcza, że nikt nie słyszał o zamkach anty-dziecięcych...
 - do jazdy na rowerze nikt w szyciu nie włożył kasku ochronnego, podobnie na nartach albo wrotkach.
 - wodę piło się z kranu, a nie hermetycznych butelek i tym podobnych....
 - wodę z sokiem piło się także na ulicy z tak zwanych "gruźliczanek", a szklanki były tylko opłukane wodą
 - pierwsze samochody budowaliśmy z pudel albo skrzynek po kartoflach i podczas jazdy z górki stwierdzało się, ze się zapomniało o hamulcach...
 - rano wychodziliśmy z domu by pójść się pobawić, musieliśmy wrócić wtedy, kiedy zapalały się pierwsze latarnie
 - nikt nie wiedział gdzie nas nosi, bo nikt nie miał przy sobie komórki, a sprawne budki telefoniczne można było policzyć na palcach jednej ręki, zresztą… i tak nikt nie nosił grosza przy sobie...
 - człowiek się kaleczył, spadał z drzew, łamał kości, wybijał zęby i nikt nikogo, z tego powodu, nie skarżył do sadu, nie robił reportaży w ogólnopolskiej telewizji. Po prostu sami byliśmy sobie winni...
 - jedliśmy keksy, czekoladę (często czekoladopodobną), oranżadę w proszku, chleb grubo posmarowany masłem, kiełbasę, kartofle, skwarki i Bóg wie, co jeszcze. I co? I nikt nie był przesadnie gruby...
 - piliśmy w grupie z jednej butelki i nikt od tego nie umarł...
 - nie mieliśmy: playstation, nintendo, x-boksów, mail-boksów gier video, sześćdziesięciu programów w telewizji, kaset video, dvd, surround sound, własnego telewizora, ani komputera
 - Ale za to…
 - mieliśmy świetnych kolegów i koleżanki! - po prostu wychodziliśmy z domu i spotykaliśmy ich na ulicy, bez telefonowania i umawiania się, bez wiedzy rodziców, którzy nie musieli nas przywozić i odwozić. Jak to było możliwe?
 - wymyślaliśmy zabawy z kijem i kamieniem, jedliśmy ziemie, dżdżownice i temu podobne. I co?
 - niektórzy z nas nie byli tak sprytni i przepadali na egzaminach albo powtarzali klasę i nikt nie zwoływał z tego powodu kryzysowych nauczycielskich narad...
 - jeździło się autostopem i nikomu nie przyszło do głowy, że coś takiego może się bardzo marnie skończyć...
 - podrywaliśmy panienki i nikt tego nie nazywał molestowaniem seksualnym, tylko zupełnie inaczej
 
Nasze pokolenia stworzyły tak wiele! Może właśnie, dlatego, o czym piszemy powyżej. Także, dlatego, że żyliśmy bez obaw, z wolnością, siłą, konsekwencją, z sukcesem i klęską, z gotowością na ryzyko i wiarą w drugiego, otwartością, zaufaniem i miłością do ludzi.
To właśnie zawdzięczamy naszym rodzicom i rodzicom naszych rodziców oraz i czasom naszego dzieciństwa i młodości... Ja też do należę do tego szczęśliwego pokolenia!