Pamiętnik 2024

2024-01-17 / News

Pamiętnik 2024

Po wielu sportowych emocjach tego lata mogliśmy odpocząć w zaciszu domowym. No może odpocząć to za duże słowo, albowiem przez tydzień gościliśmy przyjaciół z Francji, Cyryla i Armel co wiązało się z bliższymi i dalszymi podróżami do Łodzi, Żelazowej Woli i Lublina. Poza tym upał po wyżej 30 stopni też nie ułatwiał odpoczynku.
Dopiero na początku września odetchnęliśmy w Rumunii. Co prawda i tam królowały wysokie temperatury, ale nam udało się i jakoś uniknąć. Zwiedzaliśmy Bukareszt,bukareszt.2024.09.05_15.jpg 

Braszów, zamek królewski w Sianii i zamek Draculi w Bran,bran.zamek_deaculi.2024.09.04_25.jpg 

deltę Dunaju startując z Murighiol, a na koniec wypoczywaliśmy w Mamaii z wypadem do Konstancy.

delta_dunaju.2024.09.06_54.jpg
Wrażenia? Piękny kraj, ale piekielnie zaniedbany zwłaszcza w tej części południowo-wschodniej, przemili ludzie. Trauma po Ceausescu wydaje się trwać do dzisiaj i zupełnie ni widać unijnych inwestycji. Niestety, podobno, korupcja jest nadal wysoka, a mentalności postkomunistycznej nie dało się wyplenić. Jednak warto tam jeździć na wakacje. Kuchnia dobra, ceny polskie, a do zwiedzania i wędrowania mnóstwo!!!


W czasie naszego tamże pobytu, malarze dokonali remontu, a po powrocie przez tydzień traciłem oddech przy porządkowaniu. 
Kilka dni później zmarł mój teść, więc zamieszania był ciąg dalszy. Pochowanie człowieka w sposób tradycyjny w Warszawie, to nie jest kaszka z mleczkiem, trzeba się nabiegać, co przypadło w udziale mojej małżonce.
Kulturalnych wydarzeń mnóstwo, ale rewelacji nie ma, sezon się rozkręca. Odnotować jednak warto premierę 19.10 w Teatrze Nowym w Łodzi ”Hotel ZNP”. Idźcie zobaczcie bardzo dobrą reżyserię i równie dobrą grę aktorską. Treść niech pozostanie niespodzianką.
Z pamiętnikarskiej solidności odnotowuję przyjęcie w Poznaniu z okazji 75-ciolecia Maćka Bittnera i kolejne towarzysko-biznesowe spotkanie absolwentów I LO w Łodzi, czyli Kopra. Odbyło się ku zadowoleniu uczestników i organizatorów, czyli mojego i Wojtka Dziomdziory… CDN

20240706_201749.jpg

Podobno sport to zdrowie, ale na pewno kibicowanie to emocje, a ja jestem kibicem od dziecka. Wielokrotnie bywałem na stadionach kibicując wydarzeniom sportowym, ale od lat emocjonuję się wydarzeniami sportowymi głównie w telewizji i przeżywam je w wygodnym fotelu. Aż tu nagle... Wylosowałem prawo zakupu biletów na mecz ćwierćfinałowy w ramach Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Wypadło na mecz Turcja - Holandia na Stadionie Olimpi;skim w Berlinie i było super. Bardzo dobra organizacja, znakomita atmosfera, dobry mecz i tylko szklanka wody pod stadionem kosztowała... 7,5 euro!!!

pary.2024.2024.08.07_1.jpg

Berlin stanowił jednak tylko preludium do wrażeń, jakie przyszło nam przeżyć na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Wreszcie, po raz pierwszy zobaczyłem to sportowe święto z bliska i... wpadłem w zachwyt. Organizacja bez zarzutu, ludzie uprzejmi jak nigdy, atmosfera zarówno na Stadionie Wodnym w Marne-la-Vale, jak i w samym Paryżu, wspaniała. Po prostu inoubliable. Niezapomniane przeżycie!!!

igrzyska_olimpijskie.2024.08.06_12.jpg

Spektakle, projekcje filmowe. Mniej lub bardziej udane wydarzenia artystyczne towarzyszą mi w wiosenne wieczory. Po stronie koszmary należy zapisać:
„Króla Leara” w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego z dyrektorem Englertem w roli tytułowej. To się ma nazywać nowoczesne odczytanie Shakespeare’a. Strasznie nowoczesne i straszne.
Film japoński Perfect days, czyli wycieczka po tokijskich szaletach w towarzystwie ich sprzątacza. Egzystencjalizm lub antyegzystencjalizm po japońsku. Istne harakiri na widzach.
Po stronie zauroczenia chyba tylko The Old Oak, Kena Loacha.  
Pewnego dnia do miasteczka przyjeżdża autokar z uchodźcami z ogarniętej
wojną Syrii. Są to głównie kobiety, gromadka dzieci oraz kilku starszych
mężczyzn. I choć nie stanowią oni konkurencji na rynku pracy (której i tak nie
ma) reakcja mieszkańców jest zdecydowanie wroga. Jedynym człowiekiem,
który broni przybyszów przed agresywnym tłumem, jest właściciel
wspomnianego pubu, Thomas „TJ” Ballantyne (Dave Turner). 
Niby nic nowego, a jednak pokazuje, że można po prostu jakoś żyć razem bez propagandowych stereotypów.
Poza tym poprawna ramotka w reżyserii Jandy, czyli „Dom Otwarty” Michała Bałuckiego w Teatrze Polskim i komedia Vanitas. Jeżeli, coś jeszcze było i zapomniałem, to znaczy, że nie było warte zapamiętania.
Zaś, wydarzenie, które z pewnością zapamiętam to przyznanie mi odznaki Zasłużonego dla I LO im. Kopernika w Łodzi, czyli mojego dobrego liceum. Wzruszyłem się. 

koper.odznaczenie.jpg

I wiosna przyszła latoś bardzo wcześnie. W połowie kwietnia kwitną bzy i kasztany, a myśmy zafundowali sobie już przedsmak lata na Lanzarote, gdzie jest wielce sympatycznie, gdyby nie najazd Anglików. Na szczęście nie są wszędzie. Głównie siedzą na basenach i w pubach, jak to oni. 

lanzarote.2024.03.30-04.06_46.jpg lanzarote.2024.03.30-04.06_95.jpg

Ale wydarzeniem kwietnia był dla mnie spektakl Piwnicy pod Baranami prezentujący utwory napisane lub wykonywane dawniej przez Ewę Demarczyk i Marka Grechutę. Utwory wiadomo cudo, ówczesne wykonanie cudo, ale i dzisiejsze wykonanie przez młodych i starszych artystów wspaniałe. Dwie i pół godziny intelektualnej uczty. Jeśli gdzieś zobaczycie to na afiszu idźcie koniecznie. Organizatorem wieczoru jest Adria Art.

 

20240408_214819.jpg

Luty był ponoć najcieplejszym miesiącem od czasów pomiarów temperatury. Zapowiadało się na bardzo wczesną wiosnę, ale ta w marcu kaprysi. Raz jest kilkanaście stopni, a potem, nagle spada w nocy poniżej zera, w niektórych regionach.
Nie przeszkadza mi to odbywać codzienne spacery. Każdego dnia ponad, czasami grubo ponad 6000 kroków, czyli ponad 5 kilometrów.

Nie przeszkadza mi to pisać dwie książki jednocześnie, kolejny tom wspomnień absolwentów mojego liceum, czyli popularnego i najlepszego łódzkiego „Kopra” – „Koper to najpiękniejsze słowo świata czyli wspomnienia niebanalnych” oraz „Szufladę pełną ludzi” czyli moje wywiady sprzed lat ze wspaniałymi ludźmi nauki, kultury, a nawet polityki bo i z politykami zdarzało się mądrze pogadać. Kto to będzie czytał? Nie wiem! Wiem jednak, że warto zachować dla potomnych wspomnienia niebanalnych i o niebanalnych.

Zwłaszcza, że czasy są inne i takich ludzi już nie ma, albo jest ich coraz mniej. Podobnie jak zmienia się kultura, obyczaje i gusta.

Dlatego, będąc nieco staromodnym, z niebywałą przyjemnością obejrzałem film „Przesilenie zimowe”, jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem w ostatnich latach. Oto zgryźliwy profesor college’u zostaje sam w kampusie z jednym tylko uczniem, którego rodzice nie zabrali na święta zimowe. Krok po kroku następuje zbliżenie między dwoma nieprzyjaznymi postaciami i odkrywanie ich prawdziwych charakterów. Piękny, klasyczny film, jakby wzięty z lat siedemdziesiątych XX wieku. Takich filmów się nie zapomina podobnie jak hiszpańskiego obrazu „Mistrzowie” o tym jak można zaangażować niepełnosprawnych poprzez sportową rywalizację. Tego nie potrafię opisać, to trzeba zobaczyć. Z początku obawiałem się, że będzie to film edukacyjny, jak pomagać innym, a okazał się być opowieścią o przyjaźni i pasji, które połączone dają cudowne rezultaty.

Innych dzieł, które oglądałem w kinach, czy teatrach nie zapamiętałem, więc widać nie były znaczące.

Poza tym spotkanie autorskie z książką „Gra o prawdę”, którą popełniliśmy wspólnie z profesorem Krzysztofem Opolskim, spotkania z programem „Apetyt na słowo” w Promie Kultury, w tym spotkanie z satyrą mojego ukochanego Mariana Załuckiego. Cóż za frajda spędzać chwile z najlepszą polszczyzną.

Spotkania z młodzieżą w SGH i oczywiście w Koprze.

Takie, tam małe zajęcia starszego pana.

Sylwestra 2023 spędziliśmy w Buenos Aires w towarzystwie Lukasa i Bernice Ezcura, naszego nauczyciela tanga. Do Argentyny i Chile wybraliśmy się na dwutygodniową wycieczkę razem z Kasią i Heniem Sobierajskimi. Po raz pierwszy dwa tygodnie z kimś, a nie sami. Wyjazd przygotowałem sam i o dziwo wszystko wypaliło.

Argentyna oczarowała nas kolorowymi wąwozami w okolicach Salty, wyprawą w Andy do stóp Aconcagui. Co prawda widzieliśmy najwyższy szczy tego pasma tylko z daleka, ale jednak. Był też pobyt w uroczych termach w Cacheuta nieopodal Mendozy i wreszcie odwiedziliśmy pingwiny i lwy morskie w Puerta Madryn. Natomiast Chile rozczarowało. Valparaiso wcale nie jest kolorowe, a w samym Santiago de Chile niewiele jest do zobaczenia poza widokami ze wzgórza Świętego Krzysztofa.

To co jednak było najbardziej ujmujące to życzliwość ludzi w Argentynie, w przeciwieństwie do Chile.

W sumie wróciliśmy opaleni, wszak styczeń to pełnia lata w Ameryce Południowej, z mnóstwem wrażeń i wzajemnych doznań towarzyskich. Z Sobierajskimi mogę na kraj świata.

chile.andy2024.01.09_18.jpg buenos_aires.2023.12.31_24.jpg mendoza.andy.2024.01.04_34.jpg

 


powrót

 
Klauzula informacyjna

Szanując prawo do prywatności osób, które powierzyły mi: Krzysztofowi Turowskiemu swoje dane osobowe, w  tym osób korzystających z usług moich kontrahentów i ich pracowników, chcę zadeklarować, że pozyskane dane przetwarzam zgodnie z krajowymi i europejskimi przepisami prawa oraz w warunkach gwarantujących ich bezpieczeństwo.

Aby zapewnić transparentność realizowanych procesów przetwarzania, przedstawiam obowiązujące u mnie zasady ochrony danych osobowych, ustanowione na gruncie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, dalej „RODO”).

Administratorem Pani/Pana danych osobowych, czyli podmiotem decydującym o celach i sposobach przetwarzania danych osobowych, jest Krzysztof Turowski zamieszkały w Warszawie (03 – 963), ul. Bajońska 13 m 1. W celu uzyskania dodatkowych informacji dotyczących zasad i sposobów przetwarzanie danych mogą Państwo skontaktować się ze mną telefonicznie pod numerem + 48 501 572 219.

Przeczytaj dokumenty dotyczące zasad bezpieczeństwa i prywatności


Ustawienia ciasteczek

W związku z korzystaniem ze strony internetowej https://www.krzysztofturowski.pl (dalej: „Strona Internetowa”) uprzejmie informuję, że jako Krzysztof Turowski zamieszkały w Warszawie (03 – 963), ul. Bajońska 13 m. 1, tj. operator i właściciel Strony Internetowej, korzystam z plików typu cookies (ciasteczka). 

Pliki cookies to dane informatyczne przechowywane na urządzeniu korzystającego ze Strony Internetowej. Zapisywane są przy każdorazowym korzystaniu ze Strony Internetowej i umożliwiają późniejszą identyfikację korzystającego przy ponownym połączeniu ze Stroną Internetową z urządzenia, na którym zostały zapisane. Pliki cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym, unikalny numer oraz inne niezbędne dane. Przy czym wykorzystywane są pliki stałe (np. służące optymalizacji nawigacji – przechowywane w urządzeniu użytkownika przez czas określony w ich parametrach lub do czasu ich usunięcia przez użytkownika) i sesyjne (np. umożliwiające prawidłowe funkcjonowanie Strony Internetowej poprzez zapamiętanie rozdzielczości wybranej przez użytkownika – przechowywane w urządzeniu użytkownika do czasu zakończenia sesji przeglądarki internetowej).

Pełna treść polityki plików cookies.