O Mnie
Krzysztof Turowski
Urodziłem się w Łodzi. To było tak dawno, że nad Łodzią górował las kominów, a na szybach naszego mieszkania na trzecim piętrze przy Żeromskiego 41 osadzały się czarne sadze. W lecie po pokrytej kocimi łbami ulicy szalałem na rowerze, a w zimie na łyżwach przykręcanych do butów.
Jedną przecznicę dalej znajdowało się słynne liceum i tak zostałem absolwentem I LO im. Kopernika. O tym jak było w Koprze przeczytajcie w mojej książce „Miłość życia”
Po maturze zostałem poważnym studentem i szczęśliwie zostałem absolwentem Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Łódzkiego, parę lat później scenopisarstwa na PWSTTViF w Łodzi, a jeszcze później obroniłem doktorat w Institut Francais de Presse w Paryżu.
Trochę przez przypadek, a ciut po znajomości nabytej przez przypadek zostałem dziennikarzem radiowym. Najpierw był Koszalin, a potem przez dziewięć lat Radio Łódź. I tak dziennikarzyłem do końca. Kiedy los i władze stanu wojennego spowodowały, że znalazłem się na emigracji, współpracowałem z redakcjami „Kultury”, „Kontaktu” i Radia France Internationale w Paryżu, „Dziennika Polskiego” w Londynie, i Radia Wolna Europa w Monachium.
A kiedy cudem niemal, upadł PRL, to zostałem korespondentem Polskiego Radia, TVP i „Rzeczpospolitej” z Paryża i Brukseli.
Trochę mnie to jednak nużyło, więc wróciłem do kraju, jako korespondent warszawski (grand reporteur) francuskiego dziennika „Le Figaro”. Równolegle w Telewizji Polskiej, byłem autorem i animatorem pierwszego w TVP talk-show „Godzina szczerości”. Ponieważ jednak trzeba wiedzieć, kiedy skończyć, to po 100 programach skończyłem i wyjechałem ponownie w świat, jako dyrektor Polskiego Ośrodka Informacji Turystycznej w Brukseli, odpowiedzialny za promocję Polski w Belgii, Luksemburgu, instytucjach Unii Europejskiej i NATO.
Po siedmiu latach, kiedy już udało się wprowadzić Polskę do UE i NATO wróciłem i dzięki francuskim politykom, co to się bali polskich pracowników, stworzyłem słynną kampanię z „Polskim hydraulikiem”.
A kiedy PiS po raz pierwszy doszedł do władzy, to drugi raz wyrzucono mnie z pracy i znalazłem azyl w TV BIZNES i Polsacie
Po drodze byłem wykładowcą akademickim ucząc komunikacji społecznej i dziennikarstwa, a mą karierę zawodową zakończyłem jako dyplomata, radca, szef Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji w Brukseli.
Miałem to szczęście, że jako 34 letni pan mogłem już wyjechać zagranicę i to od razu do Francji. Jak to się stało?
Ano byłem działaczem „Solidarności”, delegat na I Zjazd „S”, członek prezydium zjazdu, co skutkowało tym, że byłem internowany w Sieradzu i Łowiczu. Następnie, jako wróg ludu, dostałem zakaz uprawiania dziennikarstwa. W konsekwencji, w latach 1982-1991 smakowałem życia na emigracji we Francji. A tam… byłem… współpracownikiem paryskiego biura „Solidarności”, organizowałem konwoje do Polski, bylem przedstawicielem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Europie Zachodniej. Pisałem, działałem i udzielałem towarzysko i rodzinnie, jako ojciec trzech synów. Wybudowałem trzy domy i posadziłem trzy drzewa.
Jestem odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Autorem czterech książek: Miłość życia” i „Listy z epoki absurdu”, „Jak bal to bal” i „Wóz życia”. We wszystkich głównym bohaterem jest Łódź i łodzianie. Oraz wspólnie z prof. Krzysztofem Opolskim z UW, przygotowaliśmy również cztery książki: „Historia ludzkiej chciwości” i „Po co nam praca” i „Na bank” i „Gra o prawdę”
Wreszcie po 55 latach od matury wróciłem do mojego liceum i z uporem spisuję wspomnienia niebanalnych absolwentów naszej szkoły. Powstały już dwa tomy „Mój „Kopernik”, moja szkoła, moje wszystko” i „Koper to My”, a trzecie dziecko, trzeci tom w drodze… CDN